Wróciłam przedwczoraj w nocy z mojej kolejnej, tym razem wiosennej, wyprawy do Wiecznego Miasta. Towarzyszyła mi moja córka Klaudyna, z którą wspólnie zdzierałyśmy buty włócząc się po rzymskim, czasami mokrym od deszczu bruku…
Musiałam troszkę dojść do siebie po kilku bardzo intensywnych, pełnych rozmaitych przeżyć dniach w Italii, choć dzisiaj zdążyłam być już na dwóch maleńkich, interesujących wystawach w Muzeum Narodowym w Poznaniu (o czym pewnie coś napiszę , kiedy uporam się z tematami rzymskimi).
Moje wrażenia rozpocznę od wystawy Marca Chagalla zatytułowanej “Love and life”
i prezentowanej w przepięknym obiekcie Chiostro del Bramante, tym samym, w którym można było obejrzeć wystawę “Rodzina Brueghlów”. Wspominam o tym dlatego, że w jakiś “cudowny” sposób wystawę tę pokazano w Pałacu Królewskim we Wrocławiu i na pewno zaliczyć można ten fakt do istotnych wydarzeń kulturalnych w Polsce.
Ciekawiła mnie bardzo wystawa Chagalla, ponieważ nie znałam przestrzeni Chiostro del Bramante chiostrodelbramante.it/.
Czułam pewną ekscytację, ale musiałam wykazać się cierpliwością, gdyż przy wejściu do klasztoru czekało wielu zwiedzających, co świadczyło oczywiście o popularności ekspozycji.
Marc Chagall to artysta powszechnie znany, choć nie wiem czy do końca kojarzony z konkretnymi dziełami.
Miałam okazję widzieć jego witraże w katedrze w Reims we Francji
oraz obraz “Ukrzyżowanie” w Muzeach Watykańskich ( który pokazywałam w poście poświęconym krzyżom). Chagall kojarzył mi się z “miękkimi” postaciami, często unoszącymi się w powietrzu, jakby odrealnionymi, pochodzącymi z innego świata. Chagall to również niezwykła kolorystyka.
Rzymska wystawa skoncentrowała się na dziełach Chagalla pochodzących z Muzeum Izraela w Jerozolimie www.imj.org.il/. Tym bardziej jest ona ciekawa, że Chagalla pokazuje się po raz pierwszy we Włoszech.
Na wystawie zgromadzono około 140 dzieł począwszy od obrazów olejnych poprzez gwasze, litografie, akwarele i akwaforty. Tematem wiodącym jest miłość artysty do jego pięknej, pierwszej żony Bell, przedwcześnie zmarłej w 1944 roku. Swe wielkie uczucie do Bell oraz ogromny żal i cierpienie wywołane jej utratą wyraża w swoistej artystycznej formie. Obraz wiodący tej wystawy to dzieło “Pair of Lowers and Flowers” z 1949 roku
oraz “The lovers” z 1954-55 wykonany techniką gwaszu (fragment)
Inne dzieła oraz zdjęcia z wystawy możecie obejrzeć na stronach
www.demotix.com/news/7133570/love-and-life-marc-chagall-chiostro-del-bramante-rome#media-713352
oraz www.romeing.it/chagall-love-and-life-rome/.
Wędrując po wąskich i niewielkich pomieszczeniach Chiostro del Bramante, w których w nader kameralny sposób, prawie intymny można było podziwiać niesamowitą poetykę obrazów Chagalla, uderzyła mnie próba połączenia przez malarza trzech odrębnych światów, trzech kultur: żydowskiej , a właściwie chasydzkiej, rosyjskiej oraz tradycji malarstwa europejskiego począwszy od Rembranta skończywszy na mistrzach awangardy. Czuło się wielką delikatność, wrażliwość artysty, prawie dziecięcą, potrzebę utrwalenia świata, którego już nie ma, a który chciałby “ocalić od zapomnienia” ( jak to pięknie napisał nasz Ildefons Gałczyński).
Ekspozycja pokazuje również pracę Chagalla nad ilustracjami do Biblii, szczególnie do Starego Testamentu. Angażował się tak mocno w realizację tego zlecenia, że pojechał wcześniej do Ziemi Świętej, aby poczuć atmosferę wydarzeń biblijnych.
Wystawa Chagalla wzbogacona jest refleksjami przedstawionymi w bardzo ciekawej formie graficznej
Niewątpliwą atrakcję stanowi możliwość wykonania tak modnej aktualnie fotografii selfie z obrazem malarza “The Walk” (z 1919)
Jak się dobrze przyjrzycie pomiędzy Nim, twardo stojącym na ziemi, a Nią bujającą w obłokach , stoję ja i wpatruję się w unoszącą się ponad miasteczkiem postać bohaterki. Duchowo i emocjonalnie bliżej mi do Jej osobowości i widzenia świata. Może i mi wydaje się, że z góry widać więcej i ciekawiej…
Na koniec kilka zdjęć Chiostro del Bramante, klasztoru zbudowanego w latach 1500-1504 przez Donato Bramante będącego pierwszym architektem słynnego papieża Juliusza II. Klasztor zudowano dla kardynała Oliviera Carafa
Opuszczając urokliwe wnętrza Chiostro del Bramante, zobaczyłam zdjęcie Chagalla w bardzo podeszłym wieku ( artysta dożył prawie 100 lat) siedzącego na tle jednego ze swoich obrazów. Chagall wpatruje się w bliżej nieokreśloną przestrzeń, jego oczy błyszczą jak u dwudziestolatka, ma taką wolę życia i działania, widać w nich jeszcze tyle energii. Byłam poruszona. Takim go teraz pamiętam…