Tajemnicze numery, które pojawiły się w tytułach postów porządkują mego bloga. Niezauważalnie minął drugi rok jego istnienia, co jest dla mnie ciągle zaskoczeniem. Liczba postów wymagała już pewnego podsumowania mych zmagań w pisaniu o sztuce. Zastanawiam się także nad zmianą szaty graficznej na bardziej atrakcyjną i pokazującą moje zainteresowania…
Wracam jednak do dzisiejszego tematu zainspirowanego moim spotkaniem z obrazem Wojciecha Weissa zatytułowanym “Akt dziewczynki z nogą na krześle”.
Tytuł dość złożony i trochę intrygujący. Miałam przyjemność w sobotni poranek wysłuchać wykładu dotyczącego tego dzieła, zakupionego przez Muzeum Narodowe w Poznaniu w ubiegłym roku. Dzień rozpoczęty w muzeum, to prawdziwa przyjemność i relaks, przynajmniej dla mnie, ale zapewniam was, nie tylko dla mnie, gdyż frekwencja na wykładzie niewątpliwie ucieszyła organizatorów.
Wojciech Weiss fascynuje mnie od dawna i każde spotkanie z jego obrazem sprawia mi radość. Uparcie powtarzam, że polska sztuka z przełomu XIX i XX wieku jest ciągle niedoceniana i zbyt mało znana, szczególnie poza Polską.
W moich zainteresowaniach są także artystyczne wyobrażenia kobiecego ciała, kobiecości i zmysłowości. Temat niewyczerpany wciąż dla artystów od wieków, z którym się nadal zmagają ku radości odbiorców. Nie mogłam więc przejść obojętnie obok obrazu będącego aktem dziewczynki, a nie kobiety. Dziewczynki z nogą na krześle. Sam tytuł dostarcza emocji, spoglądając z perspektywy współczesności.
Czy możliwe byłoby dzisiaj wystawienie obrazu – aktu nagiego dziecka? Moim zdaniem nie. Tak samo jak współczesny Michał Anioł nie mógłby stworzyć Sądu Ostatecznego z 340 nagimi postaciami, w tym całkowicie obnażonym Jezusem Chrystusem…
Centralną postacią aktu jest oczywiście dziewczynka – modelka w pracowni malarskiej, na co wskazują w tle zawieszone na ścianie obrazy i ramy, a także takie atrybuty jak leżące na krześle dwa pędzle. W czasach powstania obrazu pozowanie przez dzieci, zarówno chłopców jak i dziewczynek nie budziło wielkich emocji ani kontrowersji. Było czymś naturalnym. Pozowanie nagich kobiet już nie było takie oczywiste.
Dlaczego więc Weiss używa określenia akt w tytule obrazu sugerując wyraźnie jego interpretację ? To mnie bardzo zastanawia. Niewątpliwie forma aktu stanowiła dla malarza obszar szczególnego zainteresowania. W trakcie prezentacji prelegentki mogłam zobaczyć bardzo wiele reprodukcji z aktami, zarówno męskimi, jak i kobiecymi. Niezwykle interesujące obrazy, ale niestety znajdują się w rękach prywatnych lub są własnością rodziny. Obejrzenie ich bezpośrednio jest prawie niemożliwe. Kilka aktów miałam okazję zobaczyć w muzeach. Udowadniają pogląd, że Weiss miał upodobanie w tej tematyce i poświęcał jej sporo czasu.
Dziewczynka jest pokazana w dość frywolnej pozie, dość nietypowej dla aktu. Swoje młode, nagie ciało opiera o krzesło, kładąc na nim głowę, a jednocześnie unosząc prawą nogę i opierając ją na krześle. Zakrywa w ten sposób piersi w sposób świadomy. Jej rozchylone usta i trochę zagadkowe spojrzenie zwracają na siebie uwagę, delikatnie zachęcają.
Palce u prawej nogi są wygięte, jakby w lekkich ruchu. Może stopą chce zrzucić pędzle leżące na krawędzi krzesła? Może zamierza jeszcze mocniej zaakcentować swoją obecność? A może jest tylko znudzona pozowaniem?
Nie jestem pewna, ale odnoszę wrażenie, że pierwotny zamysł artysty był nieco inny. To miał być akt w pełnym tego słowa znaczeniu, ale malarz wystraszył się chyba efektu swojej pracy i wyzywającej pozy dziecka. Dlatego też pozbawia dziewczynki oznak płci i nakłada na jej ciało coś w rodzaju “kostiumu” wyraźnie odbiegającego kolorystyką od reszty ciała. W jakiś sposób ją chroni i osłania przed pożądliwymi spojrzeniami. Na innych obrazach z aktami kobiet ich ciała są pełne świeżości, jędrności, powabu i erotyzmu. Natomiast w opisywanym obrazie wątłe ciało dziewczynki pozbawione zostaje tych atrybutów.
“Akt dziewczynki z nogą na krześle” Wojciecha Weissa niewątpliwie wart jest zobaczenia i refleksji. Niejednoznaczność i doza tajemniczości podnosi jego atrakcyjność dla odbiorcy.
Z pewnością dzieło intryguje.
To był bardzo udany zakup poznańskiego muzeum.